środa, 29 lutego 2012

Lody na lekach, czyli lobbing farmaceutyczny


Sponsorowanie ekspertów kwalifikujących leki na listę refundacyjną, opłacanie dziennikarzy piszących jednostronne artykuły, presja na posłów – to metody lobbingu działających w Polsce firm farmaceutycznych, opisane w nieznanym polskiej opinii publicznej raporcie University of Cambridge.

Polska jest największym rynkiem farmaceutycznym w regionie Europy Środkowej i Wschodniej oraz coraz ważniejszym graczem na skalę światową. Kiedy chodzi o naprawdę duże pieniądze, to nie ma sentymentów. Presji koncernów poddawani są zarówno konsultanci krajowi, jak i urzędnicy Ministerstwa Zdrowia.
Piotr Ozierański i Lawrence King z wydziału socjologii University of Cambridge oraz Martin McKee z Europejskiego Centrum Zdrowia w Londynie badali lobbing firm farmaceutycznych i jego związki z zasadami refundacji leków „innowacyjnych” w Polsce w okresie, kiedy resortem zdrowia kierowała Ewa Kopacz. Autorzy przeprowadzili 109 ankiet wśród prawników, lobbystów, urzędników Ministerstwa Zdrowia, polityków i dziennikarzy. Owocem tej pracy jest raport („Pharmaceutical lobbying under postcommunism”), na który będziemy się tu powoływać.

System
W Polsce istnieją dwa główne systemy refundacji leków: refundacja otwarta i programy terapeutyczne. Pierwszy dotyczy leków sprzedawanych w aptekach wyłącznie na receptę ze zniżką ceny wyjściowej do 50 proc. Drugi obejmuje terapie zapewniane bezpłatnie przez szpital dla ściśle określonych grup pacjentów, cierpiących na rzadkie schorzenia lub wybrane rodzaje nowotworów. Refundacja otwarta jest zinstytucjonalizowana w formie list refundacyjnych, publikowanych okresowo w formie rozporządzeń ministra zdrowia. Program terapeutyczny obejmuje zwykle od jednej do trzech terapii lekowych dotyczących konkretnego schorzenia i jest publikowany jako rozporządzenie ministra zdrowia.
W przeciwieństwie do list refundacyjnych, które są zdominowane przez specyfiki generyczne, programy terapeutyczne składają się wyłącznie z leków nowoczesnych i innowacyjnych. Autorzy raportu skoncentrowali się na programach terapeutycznych, ponieważ są one bardzo atrakcyjne dla firm produkujących leki innowacyjne. W ciągu siedmiu lat wydatki na programy terapeutyczne wzrosły o 601,58 proc.
Rekomendacje dotyczące nowych technologii medycznych wydaje dla Ministerstwa Zdrowia Agencja Oceny Technologii Medycznych (AOTM).

Gry o programy
Utworzenie programu terapeutycznego można uruchomić, wywierając polityczną presję na ministra. „Telewizja pokazuje chore dziecko, które rozpaczliwie potrzebuje bardzo drogiego leku, a ludzie wywierają presję na NFZ, żeby sfinansował leczenie. Później eksperci medyczni mówią, że należy zastosować ten konkretny lek, ponieważ pomoże on określonej grupie pacjentów” – relacjonuje mechanizm dziennikarz „gazety specjalizującej się w kwestiach zdrowia publicznego”.
Rekomendacje AOTM dla ministra zdrowia ws. refundacji „są bardzo niejasne i ogólnikowe. To dla nas czarna magia. Nie wiemy, jak to się dzieje, na jakiej podstawie podejmowane są decyzje” – relacjonuje w ankiecie rzecznik prasowy jednego z koncernów farmaceutycznych.
Istniejące kryteria są niestabilne i czasem w praktyce nie są stosowane, co potwierdziła kontrola NIK w 2004 r. „Negocjacje pomiędzy MZ, NFZ oraz firmami farmaceutycznymi są zwykle całkowicie nieformalne. Nie ma żadnej formalnej procedury określającej, czy producent ma się zwrócić do MZ lub NFZ, co dzieje się dalej oraz w jaki sposób uczestniczy on w tym procesie” – czytamy w raporcie.
Nieprzejrzysty proces refundacji zapewnia liczne możliwości stosowania nieformalnej perswazji jako metody lobbingu. „Naprawdę liczy się łatwość dostępu do określonych ludzi. Dużo zależy od chęci urzędnika do spotkania się z określonymi osobami. Wszystko opiera się na relacjach” – to opinia kierownika działu PR koncernu farmaceutycznego. Nieformalny lobbing umożliwiają bliskie kontakty osobiste z decydentami w MZ, NFZ oraz AOTM. Dlatego właśnie „farmacja to branża wyjątkowo silnie oparta na relacjach, na »przyjęciach i kolacjach«… zawsze są próby nawiązywania osobistych kontaktów (z decydentami)” – ocenia lobbysta.

Kasa do wzięcia, czyli rejestr korzyści konsultantów krajowych
Często zdarza się, że firmy farmaceutyczne sponsorują ekspertów kwalifikujących leki na listę refundacyjną. Można się o tym przekonać, oglądając „rejestr korzyści” opublikowany na stronach internetowych Ministerstwa Zdrowia. Objął on członków Rady Konsultacyjnej (od lutego zastąpionej przez Radę Przejrzystości) przy prezesie AOTM, których powołuje minister zdrowia, oraz ekspertów Zespołu ds. Gospodarki Lekami. Są to konsultanci krajowi (84), urzędnicy NFZ i resortu zdrowia. Obowiązkiem ujawniania korzyści objęci są także ich małżonkowie – w sumie ponad 100 osób.
Prof. Wiesław Wiktor Jędrzejczak, konsultant krajowy ds. hematologii, ujawnił sporo zawartych umów-zleceń z koncernami farmaceutycznymi. Profesor pobierał wynagrodzenia m.in. od Novartis-Polska, BMS Polska, Polpharma, Janssen-Cilag, Celgene, Genzyme. Prof. Jędrzejczak jest jednocześnie prezesem Fundacji Hematologii i Onkologii. Czy nie ma tu konfliktu interesów?
– Nie widzę konfliktu interesów pomiędzy funkcją konsultanta krajowego a funkcją społecznego prezesa – odpowiedział na pytanie „GP”. – Fundacja Hematologii i Onkologii jest organizacją pożytku publicznego, która nie prowadzi działalności gospodarczej. Jej jedynym celem jest wspieranie rozwoju hematologii i onkologii. W praktyce jest to konto bankowe, na które zbierane są darowizny, a gromadzone środki są wykorzystywane na remonty i zakupy sprzętu do kierowanej przeze mnie kliniki, która mieści się w publicznym szpitalu. Sprzęt jest następnie przekazywany szpitalowi na własność. Wyjątkowo darczyńcami są firmy farmaceutyczne, a najczęściej osoby prywatne. Zdarzały się prywatne darowizny w wysokości 100 tys. zł – wyjaśnia profesor.
Dodaje, że jego fundacja nie jest wyjątkiem, bo niemal wszystkie kliniki hematologiczne i hematologii dziecięcej działają w ten sposób. Jednak w grudniu ub.r. stanowisko stracił wiceminister zdrowia Adam Fronczak. W ministerstwie nadzorował rynek leków, ale od siedmiu lat zasiada w zarządzie łódzkiej Fundacji na rzecz Pomocy Chorym na Białaczki, wspieranej przez koncerny farmaceutyczne.
Prof. Wiesław Jędrzejczak jako jedyny zabronił ujawniania źródeł swoich dochodów, bo w rubryce „Rejestru…” widnieje jego adnotacja: „Oświadczenie to składam do wyłącznej wiedzy władz AOTM oraz ministra zdrowia i nie zgadzam się na jakąkolwiek formę podania go do wiadomości publicznej, a jeśli to nastąpi, podejmę czynności prawne w stosunku do osób odpowiedzialnych w związku z naruszeniem moich praw osobistych”.
Takie stanowisko tłumaczy m.in. obawą przed wytoczeniem ewentualnych spraw sądowych za wystawione opinie dla AOTM przez koncerny farmaceutyczne. Jak twierdzi, raz wytoczono mu proces karny za wypowiedź w Sejmie i bardzo dużo go to kosztowało.
Jak wynika z ogólnodostępnych informacji na stronie www.aotm.gov.pl, prof. W. Jędrzejczak oraz prof. Jerzy Hołowiecki brali udział w opiniowaniu finansowania terapii azacytydyną w leczeniu pacjentów z ostrą białaczką szpikową. Producentem substancji czynnej w tym leku jest koncern Celgene, z którym krajowy konsultant ds. hematologii miał umowę-zlecenie.
– Istotą rozwiązywania problemu konfliktu interesów jest jego ujawnienie. Nie chodzi o to, aby o leku azacytydyna nie wypowiadał się np. pracownik firmy Celgene, tylko o to, aby jego słuchacze wiedzieli, że jest on pracownikiem firmy Celgene. Jako konsultant krajowy mam przedstawiać najlepszą dostępną na świecie wiedzę w zakresie swojej dziedziny. Aby taką wiedzę mieć, muszę ją pozyskać ze wszystkich dostępnych źródeł, a często jest ona możliwa do uzyskania jedynie w firmach farmaceutycznych. Kontakty z firmami farmaceutycznymi są również swoistym rodzajem pracy wywiadowczej. W dodatku uważam, że w Polsce znacznie więcej zła dzieje się przez niewiedzę, a bardziej dosadnie – głupotę niż przez tzw. korupcję – ocenia prof. Jędrzejczak.
Umowy z koncernami farmaceutycznymi ujawnili także inni członkowie Rady Przejrzystości: kardiolog prof. Tomasz Pasierski (Schering-Plough i Sanofi Aventis) i onkolog prof. Rafał Suwiński (wyjeżdżał na sympozja organizowane przez koncern Astra-Zeneca).
Po informacji na internetowym blogu hemobiznes.blogspot.com oraz doniesieniach prasowych, że większość osób biorących udział w opiniowaniu leków na listę refundacyjną jest finansowana (!) przez koncerny farmaceutyczne, posłowie z Klubu Solidarna Polska deklarowali, że zwrócą się do Bartosza Arłukowicza oraz do CBA o zbadanie tej sprawy. – To przykład na to, że panie Pitera oraz Kopacz zupełnie nie zajmowały się sprawami, którymi zajmować się powinny z racji zajmowanych stanowisk. Rejestr korzyści powinien pojawić się znacznie wcześniej, a nie w listopadzie ub.r. Nie było osławionej „tarczy antykorupcyjnej” – ocenia oficer ABW.

Pętla przysług
Podstawową formą nieformalnego lobbingu jest „droga wzajemnych przysług”: „Przypuśćmy, że twoja matka jest bardzo chora i ktoś pomaga ci »załatwić« dobry szpital. Na pewno zareagujesz pozytywnie, gdy ta osoba poprosi cię o zapoznanie się z jakimiś dokumentami. Wymiana przysług to dług, który wszyscy zaciągają i chętnie spłacają” – uważa prezes firmy lobbingowej. Szczególnie lukratywna posada w branży farmaceutycznej jest metodą na odwzajemnienie się za wcześniejsze przysługi oddane przez urzędnika państwowego. „X miał zwyczaj trzymania wniosków w szufladzie (czyli opóźniania ich). Gdy odszedł z Ministerstwa Zdrowia, zaczął pracować dla tych firm, których wniosków nie przetrzymywał” – mówi były urzędnik Ministerstwa Zdrowia.
Gdy firmy farmaceutyczne nie mają „dojścia” do decydentów w Ministerstwie Zdrowia, korzystają z tzw. autorytetów oraz poparcia organizacji pacjentów i mediów.
Najbardziej pożądanymi liderami opinii są konsultanci krajowi. Reprezentują 84 obszary specjalizacji medycznej i farmakologicznej. To wybitni eksperci – profesorowie medycyny lub farmacji oraz dyrektorzy ważnych klinik – doradzają Ministerstwu Zdrowia, NFZ oraz AOTM, korzystając ze swojego bezpośredniego doświadczenia klinicznego.
– Stale mam do czynienia z próbami lobbowania. Najgorsza jest sytuacja, kiedy wiedzą pochodzącą z badań klinicznych dysponuje tylko firma farmaceutyczna, gdyż to, co mówią jej przedstawiciele, można jedynie przyjąć do wiadomości. Jeśli zaś było się jednym z uczestników badania, również sponsorowanego przez tę firmę, to już się posiada własną wiedzę i doświadczenie, widziało się na własne oczy np. działania uboczne. A najlepiej jeśli wyniki badań klinicznych sponsorowanych przez firmy można skonfrontować z wynikami badań niekomercyjnych. W wielu wypadkach ograniczenia administracyjne czynią lekarza bezbronnym wobec choroby. A nie ma innego źródła leków niż firmy farmaceutyczne – uważa konsultant krajowy ds. hematologii.
„Ministerstwo oczywiście zwraca się do AOTM o ocenę danych ilościowych, ale to wszystko jest wyłącznie teorią. Ministerstwo bardzo często polega na konsultantach i pyta ich, czy dany lek jest naprawdę wart refundowania” – stwierdził w ankiecie rzecznik jednego z koncernów farmaceutycznych.

Pora na konsultanta
Konsultanci krajowi mogą być wyjątkowo skuteczni, gdy chodzi o przekonywanie ministra o zaletach nawet kontrowersyjnych leków. Na przykład w latach 2008–2009 krajowy konsultant ds. neonatologii przeprowadził skuteczną kampanię, której celem było wpisanie szczepionki przeciwko wirusowi RSV (wywołuje infekcję dróg oddechowych u niemowląt i małych dzieci) na listę leków refundowanych, mimo iż lek ten uzyskał dwie negatywne rekomendacje AOTM, podkreślające brak przekonujących dowodów na jego skuteczność.
Prof. Wiesław Jędrzejczak, konsultant krajowy ds. hematologii, jest z kolei zwolennikiem, aby u chorych na szpiczaka z niewydolnością nerek od początku terapii stosować jeden z nowych leków – bortezomib. Tymczasem w Polsce, zgodnie z aktualnymi zapisami programu terapeutycznego, preparat ten można stosować dopiero wtedy, gdy pierwszy lek nie pomoże.
Według Wojciecha Matusewicza, prezesa AOTM, aby możliwa była taka zmiana, powinna powstać nowa wersja programu, która musiałaby być oceniona przez AOTM w standardowej procedurze. Prof. Jędrzejczak napisał w tej sprawie do MZ w marcu 2011 r. Jednak z naszych informacji wynika, że dotychczas nie został poproszony o propozycję nowej wersji programu terapeutycznego. Zdaniem krajowego konsultanta ds. hematologii wystarczy tylko usunąć jedno kryterium, by rozszerzyć terapię bortezomibem w drugiej i kolejnych liniach na pacjentów, którym jest ona najbardziej potrzebna. Na razie taka decyzja nie zapadła.

Ręka w rękę z koncernem
Autorzy raportu przejrzeli się również dokładnie stowarzyszeniom pacjentów. Nie są finansowane z budżetu, więc szukają zewnętrznych form finansowania. I znajdują je w firmach farmaceutycznych. Dobrze, jeśli są organizacje, które działają w imieniu oraz na rzecz chorych i nie są pod ścisłą kontrolą sponsora. Jeden z rozmówców przypomniał jednak casus firmy, która stworzyła ad hoc organizację pacjentów w celu prowadzenia kampanii lobbingowej.
Nie był zbiegiem okoliczności fakt, że wnioskowi o refundację leku w terapii nowotworowej towarzyszyło natychmiastowe stworzenie organizacji lobbującej na rzecz tego leku. Tak było w przypadku próby wprowadzenia na listę leków refundowanych leku na raka nerki. Jeżeli firma opłaca stowarzyszenie, to może także napisać jego statut. Firmy farmaceutyczne kontrolują stowarzyszenia poprzez manipulowanie informacjami medycznymi kierowanymi do pacjentów. To firmy farmaceutyczne są najczęściej autorami petycji, które pacjenci po prostu podpisują
„Informacje medialne są maszyną propagandową, która buduje społeczną świadomość potrzeby konkretnego leku. To z kolei tworzy presję na decydentów, której celem jest wprowadzenie leku na listę refundacyjną” – przyznał wysoki rangą urzędnik MZ.
Autorzy publikacji zwracają uwagę, że firmy farmaceutyczne wykorzystują media do generowania negatywnych opinii skierowanych przeciwko decydentom. „Krańcową odmianą negatywnej reklamy są kampanie »kompromitacyjne« – rzecz stosowana tylko w krajach postkomunistycznych – których celem jest zniszczenie reputacji polityka. Jedną z form wpływania na dziennikarzy jest [wspomniane w publikacji – przyp. AB] złożenie zamówienia na artykuł w zamian za honorarium dla autora tekstu” – wskazują.
Zarzutem stawianym pod adresem dziennikarzy jest również to, że teksty medyczne często piszą osoby, dla których medycyna jest jednym z wielu obszarów zawodowych zainteresowań. Publikują najczęściej przygotowane artykuły, które dostają od przedstawicieli koncernów lub agencji public relations czy lobbystów na pendrive.

Fundacje do lobbingu
Jeden z ankietowanych parlamentarzystów przyznaje, że pewna firma farmaceutyczna zwróciła się do niego, aby utworzył fundację, a ta zostanie zasilona pieniędzmi na działania związane z ochroną zdrowia. Firmy farmaceutyczne wykorzystują stowarzyszenia pacjentów także jako pośredników do wywierania presji na parlamentarzystów.
„Firmy są ostrożne. Nie prowadzą ewidentnego lobbingu. Nie jest dla nich żadnym problemem wysłanie na spotkanie prezesa stowarzyszenia pacjentów zamiast bezpośredniego uczestnictwa w nim. Z powodu takich działań czasem trudno jest rozróżnić kontakty parlamentarzystów z firmami od tych z pacjentami” – ujawnia w ankiecie urzędnik MZ.
Posłowie korzystają z różnych formalnych uprawnień, aby poprzeć włączenie nowego leku do programów refundacji. „Mogę napisać do ministra zdrowia, pytając, czy AOTM zajmuje się danym wnioskiem i kiedy można spodziewać się rekomendacji. Działam jako pośrednik dla stowarzyszenia pacjentów. A czasem jestem też »przyspieszaczem« decyzji” – wyjawia jeden z ankietowanych posłów. Wspieranie nowych terapii przez parlamentarzystów jest bardzo intensywne: „Od grudnia 2008 r. do września 2009 r. otrzymaliśmy 41 zapytań od posłów dotyczących długo działających analogów insuliny” – dodaje urzędnik MZ.
Publikacja, której wnioski są nadal aktualne, jest zupełnie w Polsce nieznana.
– Do dzisiaj nie skontaktował się z nami żaden urzędnik Ministerstwa Zdrowia czy osoby z kierownictwa resortu – stwierdza Piotr Ozierański z University of Cambridge.

Andrzej Borzym

Artykuł pochodzi z numeru 8/2012 "Gazety Polskiej"
http://www.gazetapolska.pl/14841-lody-na-lekach-czyli-lobbing-farmaceutyczny