poniedziałek, 23 lipca 2012

Pochwała agenta

WWJ lubi, aby ostatnie słowo należało do niego. O agenturalnych życiorysach WWJ oraz jego kumpla - Hołowieckiego pisaliśmy już na tym blogu http://hemobiznes.blogspot.com/2012/05/tajny-wspopracownik-wiktor-czyli.html Tam też do poczytania dokumenty.

Jednak Krajowy Konsultant już sześć lat temu (co za przenikliwość) czuł, że mogą pojawić się rysy na jego kryształowym wizerunku rozpowszechnianym przez agencje PR. Spłodził coś takiego: "Pożytek z kapusia".

"I na tym usychaniu ognia, w którym dopala się jedna ofiara pojawia się następny ogień, a w nim nowa ofiara. Nie pada przy tym ani jedno słowo wyjaśnienia, że PRL była legalnym państwem uznawanym przez wszystkie organizacje międzynarodowe i wszystkie potęgi świata. Służby specjalne tego państwa były też więc, jak najbardziej legalne. Współpraca z tymi służbami w sensie przekazywania im informacji też mieściła się w ówczesnym porządku prawnym. Co więcej, nie ma państw bez służb specjalnych. Służby specjalne zawsze mają za zadanie bronić tego porządku, który jest. Służby specjalne mogą się wyradzać i realizować czyny przestępcze, ale do oceny tych czynów wystarczy zwykły kodeks karny. Dlaczego służby specjalne muszą istnieć i działać? Dlaczego muszą mieć tajnych współpracowników i osobowe źródła informacji? Dlaczego muszą penetrować wszystkie środowiska? I zbierać informacje, co się w nich dzieje? A jak inaczej można uniknąć zamachów terrorystycznych, jeśli ktoś bardziej rozsądny z wtajemniczonego kręgu nie uprzedzi na czas?"

Jędrzejczak jest żałosny - powtarza frazesy, takie same jak ujawnieni TW. Zapomniał jedynie dodać, że donosił, ale się nie zaciągał. No i przecież nikomu nie szkodził...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz